Ofensywa 11 maja 1915r.
Ofensywa 11 maj 1915r. Zakończenie działań nad Nidą
Wspomnienie zamieszczone przez H. Zielińskiego w gazecie „Polska zbrojna pismo codzienne”-nr-132- 13-maja-1932
Budził się ranek 11 maja 1915 roku. Ciepła, księżycowa noc wiosenna, ustępowała powoli miejsca bladej jutrzence, która, poprzedzając słońce, obejmowała w swe władanie szerokie topiele Nidy, jej brzegi, wzgórza i równiny ziemi pińczowskiej. W oparach i mgłach porannych milkły po woli tajemnicze szmery, wywoływane bulgotaniem leniwie toczących się wód rzeki, szumem oczeretów, dalekim echem rozgrywających się za Wisłą bojów. Ziemia barwiąc się zwolna różowo, oczekiwała chwili, w której zapanować miało niepodzielnie, wszechwładne słońce z jego palącymi promieniami. Okopy jeszcze spały. Panującą tu ciszę przerywały od czasu 'do czasu odgłosy rozmów telefonicznych, zwłaszcza w rejonach ziemianek komend batalionów i kompani, to znów odgłosy kroków sunących sennie służbowych, lub przebiegających łączników, wreszcie ostre, szarpiące strzały wedet[1].
Tam tylko, gdzie rzeka odginając się silnie w stronę rosyjskiego brzegu, oddalała się od okopów legionowych — wysunięte pod osłoną nocy placówki, zbierać się już poczynały powoli do odwrotu, by jeszcze pod opieką znikających ciemności, znaleźć się w okopach. Nie wszędzie jednak odpoczywano. Według wiadomości, nadesłanych wczoraj z komendy 4 austr. dywizji, Rosjanie mieli jakoby zamiar wycofać się w ciągu nocy dzisiejszej i rozpocząć swój odwrót na wschód. Przede wszystkim, więc w sztabie I-szej Brygady Legionów Polskich wyczekiwano z niecierpliwością na meldunki sytuacyjne z pułków, które miały potwierdzić nadesłaną wiadomość. Niestety, strzały placówek rosyjskich padały jak zwykle co noc, może nieco częściej tylko. Nadchodzące zaś meldunki brzmiały jednakowo: „...Sytuacja bez zmian...“. A więc jednak wiadomość austriacka okazała się mylną!
Wreszcie na czerwieniejące coraz to silniej niebie, wyłania się powoli, majestatycznie tarcza słońca, mieniąc się tysiącem kolorów, promieniami swymi obejmując co raz to szerszy obwód ziemi. Wzrok, sięgając daleko, zatrzymuje się na wyniosłym masywie Skowronna, strzelistych wieżach kościołów Pińczowa, wreszcie na szerokiej dolinie Nidy, wijącej się paru korytami, w morzu zielonych łąk i krzaków.
Padające jeszcze do niedawna strzały rosyjskie nagle milkną. Jakaś niesamowita cisza i martwota ogarnia kraj po drugiej stronie rzeki. Czyż może to jakiś dziwny zbieg okoliczności, by tak nagle zamilkły wszystkie placówki rosyjskie, nikt tam w ich okopach się nie ruszał? Chyba to nie odwrót, boć przecie jeszcze ostatni meldunek Berbeckiego z godziny 5.10 przynosi normalną wiadomość: „...sytuacja bez zmiany". Naraz w sztabie brygady pada wiadomość: „Moskale się wycofali...". Wszyscy pochylają się nad telefonistą, który wpisuje odbierany właśnie fonogram z 2 p. p. „...Patrol z 6 ludzi przeszedł Nidę i idzie na Skowronno, wkrótce wymaszeruje pluton w celu podtrzymania go. Kompania stoi gotowa we wsi Sobowice. Berbecki kpt.... u. A więc wiadomość z 4 dywizji nic była mylną — Rosjanie się wycofali.
W chwilę później nadszedł pisemny meldunek kpt. Berbeckiego, który opisywał już dokładnie, jak stwierdzono odwrót rosyjski. W sztabie brygady zawrzało. Fonogramy rozbiegły się na wszystkie strony do 1, 2 i 3 pułków piechoty, do kawalerii, artylerii, saperów, zakładów, a wszystkie niosły tę samą wiadomość o odwrocie „Moskali" i rozkazy przygotowania się do wymarszu. Do komendy 4 dywizji poszedł zaś meldunek: „W tej chwili został skonstatowany na północnym pododcinku ('kpt. Berbeckiego — przyp. aut.) odwrót rosyjski. Własne silne patrole obsadziły Skowronno. Jeden batalion stoi w pogotowiu marszowym do przekroczenia rzeki, jak również i jeden szwadron będzie gotowy do wymarszu...". Radość ogarnęła wszystkich; wszyscy też od najmłodszych do najstarszych byli gotowi do wymarszu. Każdy miał już dość tych nudnych okopów, tego kretowiska, gdzie siedzieć wypadło tyle miesięcy. Rozkazy do wykonania ewentualnej przeprawy w razie stwierdzenia odwrotu rosyjskiego, były już przygotowane od kilku dni, to też kiedy nadesłany został rozkaz ze sztabu oddziały już wiedziały co mają robić.
Według dyspozycji 4 dyw. piech. — J Brygada miała przeprawić na lewy brzeg Nidy jeden pułk piechoty, który miał stanowić oparcie dla oddziałów sąsiedniej grupy generała Haasa z I korpusu, stojącej na prawo od brygady naprzeciw Pińczowa. Na stopnie zaś miał być wysłany jeden szwadron na zwiady, który miał być podparły jedną kompanią piechoty, mającą zająć wieś Stawiany. Kompania saperów brygady miała zaś przystąpić do natychmiastowej odbudowy mostu na grobli, łączącej wieś Sobowice z folwarkiem Skowronno. Reszta od działów brygady została przeznaczona do odwodu dywizyjnego. Otóż, w myśl tejże dyspozycji Komendant wyznaczył 2 p. p. kpt. Berbeckiego do przeprawy, z tym, że jeden półbaon miał zostać wysunięty do wsi Stawiany, jako podpora szwadronu kawalerii, prowadzące go rozpoznanie. W ślad, więc za patrolem zwiadowców konnych pułku pod dowództwem sierżanta Cybulki. Został wysłany pluton, a za nim cała 2-H batalionu z zadaniem opanowania stanowisk rosyjskich na wzgórzu Skowronno. Oddziały te wysunęły się aż za wzgórze Skowronno do wsi Zagóro-Skowronno, następnie do Brześcia, leżącego już przy trakcie, łączącym Pińczów z Kielcami, gdzie stwierdzono, iż Rosjanie rozpoczęli swój odwrót o godzinie 12 w nocy, kiedy to ruszyła piechota i artyleria, zaś oddziały kawalerii, które przyszły na miejsce piechoty (dywizjon kozacki, stanowiący jazdę dywizyjną) wycofały się dopiero o godzinie 8 rano, przechodząc kolo Pińczowa. Dalej znów według zebranych wiadomości, Rosjanie mieli się wycofać w kierunku Buska, gdzie nad rzeką Czarną mieli przygotowane nowe pozycje. Ó godzinie 11-ej przed południem przeprawił się szwadron kawalerii legionowej (por. Grzmota - Skotnickiego) na odcinku 1 p. p., następnie po wyminięciu wzgórza Skowronno i po porozumieniu się z komendą IV baonu, ruszył na rozpoznanie po osi; Stawiany — Holendry — Chmielnik — Suchowola — Podlesie. Szwadron, posuwając się bardzo szybko, dotarł o godz. 14.00 do wsi Samostrzałów, gdzie stwierdził, iż patrol kozacki w sile 20 koni, opuścił tę wieś dopiero przed godziną. Po godzinnym odpoczynku, przeznaczonym na furażowanie, podzielony na trzy silne podjazdy, przesunął się znów w kierunku wsi Holendry, gdzie dowiedziano się, iż kozacy opuścili tę wieś na 20 minut przed przybyciem szwadronu. Wreszcie przed wieczorem dotarł do Suchowoli, skąd wysłane wprzód podjazdy, nawiązały już bezpośrednią styczność z nieprzyjacielem, okopanym na linii Gumienice — Osiny, przesłaniającym od wrót swych sił z przed frontu 25 austr. dyw. piech., które wycofały się dopiero w nocy z 11 na 12.5.
W tym samym czasie znów cała uwaga komendy brygady skierowana została na od budowę mostów przez groblę z Sobowic do folwarku Skowronno, która z powodu trudnego dostępu jak i braku odpowiedniego sprzętu postępowała dość wolno, mimo przybycia nawet pod wieczór, półkompanii pionierów austriackich por. Bigielle. W południe zostały przeprawione dalsze jednostki 2 p. p. kpt. Berbeckiego. Przeprawa głównych sił została nakazana przez dowództwo 4 dyw. w rannych godzinach 12 maja Do tego zaś czasu, oddziały miały pozostać na swych stanowiskach, gotowe do walki w razie powrotu przeciwnika. Późnym, więc wieczorem, ukazał się rozkaz komendy brygady nakazujący oddziałom przygotować się do wymarszu na drugi dzień, przy czym zbiórka wszystkich, miała się odbyć przy odbudowywanych mostach o godzinie 6-ei rano. 2 p. p. miał pozostać na lewym brzegu; półbataljon kpt. Slawa-Zwierzyńskiego w ciągu całego dnia przebywający w Stawianach został ściągnięty do Podłęża, gdzie zaciągnął placówki na linii Hajdaszek — Brzeście. Szwadron por. Skotnickiego na noc cofnął się do Suchowoli, gdzie rozkwaterował się, w oczekiwaniu na nowe rozkazy. Noc z 11 na 12 maja zastała wiec oddziały w następującej dyslokacji: Komenda brygady w Grudzynach - dworze. 1 pułk: sztab w Turze, I baon na odcinku Kwasków — Busina, III baon w odwodzie w Turze Wielkim, Małym i Dziadówkach. 2 p. p., sztab i II batalion w Zagóro-Skowronno, IV baon dwoma kompanami (2 i 4) obsadzał placówki, dwie zaś kompanie stały w Brześciu. 3 p. p. Sztab w Grudzynach, V baon w odwodzie w Mierzwinie, VI na pozycjach od Businy do Pawłowic. Kawaleria: 1 i 3 szwadrony w Zagaju, 2-gi w Suchowoli. Artyleria: 5 bateria na pozycji na płdn. od Tura, 4 bateria na kwaterach w Opatkowicach. Saperzy przy budowie mostu. Stan brygady w dniu 11.5.1915 wynosił: Oficerów 203, podoficerów' 763, szeregowców 4044 — razem 5044. Koni wierzchowych 429, pociągowych 602, razen. łdór. W linii było 85.16 proc., w sanitariacie 4.2*. proc., w taborach 10.55 proc. Armat 8. c. k. m. 6, kuchni polowych 22, wozów 163.